poniedziałek, 23 listopada 2015

Total Eclipse of the Heart

Wyobrażacie sobie jakby ktoś nagle zabrał wam waszą ulubioną piosenkę? Jakbyście już nigdy, nigdzie nie mogli jej posłuchać? Jakby po prostu nagle zniknęła z każdego możliwego źródła dostępu? Ta piosenka mimo wszystko ciągle siedziałaby w waszych głowach. Nucilibyście ją, podśpiewywali i bardzo pragnęlibyście znów móc jej posłuchać w innej wersji niż wasza. 


Mogłabym leżeć na łóżku patrząc w ścianę lub siedzieć na zimnej posadzce mojej łazienki, roniąc łzy bezbronności. Mogłabym również wyjść z domu, z butelką wina w dłoni, zamknąć oczy, wziąć kilka głębokich wdechów powietrza i dać się ponieść przez wiatr. Mogłabym usiąść na parapecie w moim pokoju i bezczynnie wpatrywać się w zachmurzone, nocne niebo, doszukując się tam jakiegoś jasnego punktu. Mogłabym zapalić papierosa i z każdym zaciągnięciem się, przypominać sobie dlaczego tak Cię kocham i nienawidzę równocześnie. Mogłabym i tak właśnie robię. Daje mi to chwilę wytchnienia, chwilę rozładowania emocji albo wyciszenia się. Tak czy jednak, nie przynosi głębszych efektów.

Chciałabym móc tylko znów przeczesać palcami Twoje już nie tak perfekcyjne włosy nad ranem i poczuć na ich opuszkach Twój zarost. Było cudownie móc się z Tobą budzić. 


Wyobrażacie sobie jakby ktoś nagle zabrał wam waszą ulubioną piosenkę? Jakbyście już nigdy, nigdzie nie mogli jej posłuchać? Jakby po prostu nagle zniknęła z każdego możliwego źródła dostępu? On jest moją piosenką. 

poniedziałek, 9 listopada 2015

I'm standing still

"To jest Sylwia" - dosyć niszczące. Widziałam ją zaledwie kilka sekund w piątek, a już wiem, że nigdy nie zapomnę jej twarzy. Pomimo wszystko mój organizm robił co mógł, żeby poprawnie zareagować ( w  końcu przygotowywałam się na to od kilku tygodni ), jednak z każdym kolejnym łykiem alkoholu mój smutek zaczął się nasilać. Ciągle nie potrafię się zrozumieć, bo chyba nie jest normalne zaplanowanie weekendu tak, żeby tylko Go spotkać? Bez względu na to czy z nią, czy bez niej. Na sobotnią imprezę jednak się wybrałam, ale kiedy po północy zorientowałam się, że Go nie ma, i że raczej już nie dotrze, to nagle tak jakby całość nie miała już najmniejszego sensu. Po prostu uświadomiłam sobie, że gdzieś tam z tyłu głowy chodził mi po głowie pewien plan, abyś zobaczył, że to, że nie jesteś już sam w ogóle na mnie nie wpłynęło, i że bawię się świetnie. Chore.


Czuję, że oprócz Niego, straciłam siebie.
I to właśnie w tym wszystkim jest najgorsze.
Chciałabym umieć być tą samą osobą, co kiedyś,
jednak na chwilę obecną czuję, że to po prostu niemożliwe.

wtorek, 3 listopada 2015

My funeral will be on Friday

I spełni się. Spełni się to, czego bałam się najbardziej. Moje miasto nie jest zbyt duże, w dodatku zawsze przesiadujemy w tych samych miejscach, więc nie widzę takiej opcji, że na siebie nie wpadniemy. Możecie być sobie te 200 km stąd, ale naprawdę ona musi tu przyjeżdżać? Na samą myśl o tym, że zobaczę was razem, serce pęka mi na kolejne milion kawałków.

Jaka ona jest? Pewnie jest idealna. Filigranowa, blond piękność, jakby stworzona dla Ciebie.
Może jest miła? Może byłabym w stanie ją nawet polubić, bo przecież musi być niesamowita, skoro aż tak wzbudziła Twoje zainteresowanie.

Cóż, pewnie jak zawsze będę się uśmiechać i udawać, że mnie to nie rusza, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a dopiero później cała ta szopka się na mnie odbije. Miałam perfekcyjnie zaplanowany weekend. Chciałam jechać do pobliskiego klubu i zabawić się najlepiej jak tylko potrafię. Teraz okazało się, że Jego plany są takie same. A ja nie wiem, czy w związku z tym powinnam zaszyć się w domu, czy pieprzyć to i nie rezygnować z sobotniej zabawy*

* warto wspomnieć, że sobotnia zabawa może wiązać się z nagłym atakiem histerii, pewnym upiciem się do utraty przytomności i możliwie brakiem kontroli nad tym, co mówię, w skutek obecności tej dwójki w tym samym miejscu, w którym ja się znajduję.

Kolejnym gwoździem do mojej trumny jest to, że właśnie na te dni wypada rocznica naszego pierwszego pocałunku (tak, le ja psychopatka dokładnie pamiętam ten dzień), który mało tego miał miejsce właśnie TAM, o ironio. Ktoś chętny, żeby zabić mnie przed piątkiem i oszczędzić mi oglądania tego całego lovestory? Byłabym cholernie wdzięczna, bo prawdopodobnie i tak umrę w piątek.

sobota, 31 października 2015

Loving you is complicated

Nie wiem, czy potrafię jeszcze pisać. Zacznijmy od tego, że nie wiem nawet, co mam napisać. Mam miliony myśli w głowie, ale nie potrafię ich uporządkować na żaden sposób. Nie czuję się wystarczająco silna, aby dalej móc znosić to wszytko. Odnoszę wrażenie, że nikt nie potrafi mnie zrozumieć, że żadna osoba nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo cierpię. Jak bardzo pragnie go każda część mojego ciała, każdy narząd, nerw i hormon. Nawet nie wiem, czy jest to możliwe, ale tak to właśnie czuję. Chciałabym móc ruszyć dalej, zrozumieć, że tak naprawdę nigdy nic dla Ciebie nie znaczyłam. Masz teraz swoje życie, w którym nigdy nie było dla mnie miejsca, ale kompletnie nie pomaga mi przebywanie w Twoim towarzystwie, w każdy weekend. Jednak mimo wszystko nie mogę z tego zrezygnować, chyba nawet nie chcę. Jestem szczęśliwa, kiedy mogę na Ciebie po prostu patrzeć. Patrzeć na każdą czynność, którą wykonujesz. Patrzeć jak palisz papierosa, jak się śmiejesz, jak oddychasz. Myślałam, że starszy o 8 lat facet będzie dojrzały, że bierze wszystko na poważnie, że z nim na pewno ułożę sobie życie, jednak jak szybko się okazało, miałeś wobec mnie inne plany. Nienawidzę tego, że zdążyłam Cię pokochać, że stałam się obiektem Twoich manipulacji, że byłam w stanie zrobić dla Ciebie wszystko. Dalej jestem. I właśnie teraz nastał ten moment, kiedy mam cholerny natłok myśli i już nawet nie wiem co napisać... KOCHAM GO KURWA MOCNO