Mogłabym leżeć na łóżku patrząc w ścianę lub siedzieć na zimnej posadzce mojej łazienki, roniąc łzy bezbronności. Mogłabym również wyjść z domu, z butelką wina w dłoni, zamknąć oczy, wziąć kilka głębokich wdechów powietrza i dać się ponieść przez wiatr. Mogłabym usiąść na parapecie w moim pokoju i bezczynnie wpatrywać się w zachmurzone, nocne niebo, doszukując się tam jakiegoś jasnego punktu. Mogłabym zapalić papierosa i z każdym zaciągnięciem się, przypominać sobie dlaczego tak Cię kocham i nienawidzę równocześnie. Mogłabym i tak właśnie robię. Daje mi to chwilę wytchnienia, chwilę rozładowania emocji albo wyciszenia się. Tak czy jednak, nie przynosi głębszych efektów.
Chciałabym móc tylko znów przeczesać palcami Twoje już nie tak perfekcyjne włosy nad ranem i poczuć na ich opuszkach Twój zarost. Było cudownie móc się z Tobą budzić.
Wyobrażacie sobie jakby ktoś nagle zabrał wam waszą ulubioną piosenkę? Jakbyście już nigdy, nigdzie nie mogli jej posłuchać? Jakby po prostu nagle zniknęła z każdego możliwego źródła dostępu? On jest moją piosenką.